poniedziałek, 26 października 2015

Wychowanie, wychowanie..





Jestem raczej jedną z tych osób, które nie lubią, gdy ktoś się wtrąca w ich życie.
Nie lubię słuchać, co mam robić, sama muszę mieć do tego chęć.
I myślę, że tak samo będzie z wychowywaniem dziecka.
Już teraz są spory z moim chłopakiem o jakieś błahostki jakimi są np. ubranka dla Stasia.
Jemu podobają się inne, mi podobają się inne itd.
Do wychowania też mamy inne podejście. On jest za 100% tradycyjnym wychowaniem, ja za takim, którym kieruje instynkt macierzyński.
No, ale co zrobić, skoro on tego instynktu nie posiada? :D
Ale przejdźmy do rzeczy, bo się rozpisałam! :)

Czy Was Dziewczyny również denerwuje jak ciocie, babcie, "super mądre i idealne koleżanki", które ponoć mają tak samo "idealne" dzieci, a czasem również, o dziwo, obcy ludzie, wtrącają nam się w wychowywanie Maluchów?
A bo to za lekko go/ją ubrałaś, a to za grubo, "a po co ten kocyk?" lub "dlaczego go nie ma?".
Ja swojego dziecka jeszcze nie urodziłam, a już zewsząd dostaję "świetne rady"..
"Ubierz się ciepło", "Nie pij kawy/herbaty, bo szkodzi", "Nie kupuj tych bucików, bo Stasiowi nie będzie w nich wygodnie", "Dlaczego już kompletujecie wyprawkę?", "A ten wózek będzie ciepły?" i tysiące innych rad..
Mnie to po prostu doprowadza do tzw. szewskiej pasji.
Mam ochotę im wykrzyczeć, że sama wiem co najlepsze dla mnie i dla mojego nienarodzonego dziecka. 

Czy te rady są konieczne?
Ja rozumiem, że są to osoby, które swoje dzieci najczęściej już wychowały lub są w trakcie wychowywania, że nikt nie chce dla mnie źle, że są starsze i mają większe, że tak powiem "doświadczenie życiowe", ale dajcie się Nam, Młodym wykazać.
Człowiek uczy się na błędach. SWOICH WŁASNYCH. 
I ma swój własny instynkt, wie sam co najlepsze dla niego i jego potomka.
Dziękuję bardzo za rady, na pewno są w niektórych przypadkach pomocne, ale musimy też popełniać jakieś błędy.
A może okaże się, że nie był to błąd? 
Że było to nawet lepsze.
Każdy z nas zna swoje dziecko najlepiej.
I każdy chce je wychować po swojemu, według własnych zasad i reguł :)

Czy Wy też tak macie? Czy może lubicie jak Wam ktoś doradza?
Wypowiedzcie się w komentarzach!
Czekam! ❤



zdjęcie zapożyczone ze strony www.kobieta.onet.pl

8 komentarzy:

  1. Jeśli chodzi o poglądy na wychowanie, to zarówno ja jak i Mąż jesteśmy za Rodzicielstwem Bliskości i wychowaniem bez przemocy. To bardzo intuicyjne wychowanie, tak jak piszesz - rządzi nim instynkt macierzyński. Dziecko jest karmione piersią, noszone, kochane, szanowane i nazywane oraz akceptowane są jego uczucia.
    Bardzo będziemy się starać nie używać kar i nagród, behawioryzmu i innych przejawów miłości warunkowej. Chcemy naprawić niejako błędy naszych rodziców - ja chcę być lepszą mamą, niż była nią moja. Była wspaniała, jeśli chodzi o opiekę, miałam wszystko, o czym marzyłam, ale nie przytulała, nie chwaliła - była chłodna i jakby... gdzieś z boku, przekonana, że sobie poradzę. Sama bardzo rzadko miałam kary i nagrody, wyjazd, nowy ciuch czy zabawka po prostu się pojawiała, a kary były ogłaszane (tydzień bez kompa!) i zapominane, więc będzie to dla mnie naturalniejsze, niż dla męża, który niestety przeżył piekło w dzieciństwie. Właśnie dlatego chce być jak najlepszym ojcem, by nasza córka nigdy nie wspominała niczego z żalem czy smutkiem.
    Trochę zawile napisałam, ale chyba wiadomo, o co mi chodzi :)
    A co do tych rad to napisałam już o tym u siebie. Uśmiecham się i tyle, nawet nie komentuje, bo akurat ja zdaje sobie sprawę z tego, że dziecko nie wymusza ani nie manipuluje, więc rady babć i cioć nie zdających sobie z tego sprawy latają mi gdzieś tam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam z mamą dokładnie to samo co Ty ;) nowe rzeczy typu ciuchy, zabawki itp. pojawiały się same, nigdy nie było to jakąś nagrodą, a karę jak dostawałam to na 5 min i to dosłownie :) ale mój M również miał inaczej. Rodzice bardzo go pilnowali (mimo Jego 22 lat nadal to robią), uczyli że nie ma nic za darmo, że na wszystko trzeba zasłużyć i zapracować. Ale wiem, że moje dziecko będzie wychowywane w bezwarunkowej miłości i szacunku - do każdego! Bo to niestety jest często pomijane przez rodziców, którzy oczywiście, chcą jak najlepiej, ale wychodzi tak, że dzieciaki mają szacunek tylko do rodziców i do samych siebie. Co moim zdaniem jest dość przykre.. A rady? Ach, te rady! Jeszcze nie urodziłam, a już słyszę. Puszczam mimo uszu :)

      Usuń
  2. Rad wysłucham, czasem skorzystam czasem puszczę koło uszu a czasem głośno zaprostetuję. Nie drażni mnie to jakoś specjalnie o ile są to rady a nie nakazy. Bo jeżeli ktoś mi nakazuje jak mam postępować z moim dzieckiem moje hasło brzmi MATKA WIE NAJLEPIEJ ! I tyle w temacie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Twoje podejście. Mnie w tych "radach" najbardziej denerwuje to, że są one najczęściej wypowiadane z jakimś takim wyrzutem, właśnie jak nakaz, często powtarzają się. Więc ja puszczam je raczej mimo uszu ;)

      Usuń
  3. Każdy wychowuje tak, jak podpowiada mu serce i rozum. Wolę, by te dobre rady wychodziły tylko wtedy, gdy o nie poproszę. Jak na razie radzimy sobie wyśmienicie, co nawet zaskoczyło naszą położną. Jestem matką zdroworozsądkową :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! Nie pisałam tu o radach, o które prosimy ;) Bo najczęściej wychodzą wtedy, kiedy nie trzeba, haha :D

      Usuń
  4. Ja bardzo nie lubię 'cioć dobra rada' (bo głównie kobiety są niestety irytujące w tych tematach). Uważam, że każdy powinien mieć prawo nauczyć się czegoś na własnych błędach. Z boku każdy myśli, że zadbałby o dane dziecko lepiej, szkoda, że nie rozumie jednej prawdy: rodzic najlepiej 'wyczuwa' swojego malucha, bo najwięcej czasu z nim przebywa.
    Mnie irytują i babcie wiedzące wszystko najlepiej i koleżanki, które dzieci nie mają, w ciąży nie są, a mają najwięcej do powiedzenia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te "ciocie dobra rada" są niesamowicie irytujące. Zwłaszcza tekst, że one zrobiłyby coś lepiej, lepiej NASZE dzieci wychowały itp. Babcię jako tako mogę przeżyć (ale tylko swoją, a nie jakieś obce, starsze kobiety, które są "najmądrzejsze na świecie") - z szacunku do niej i z tego, że wiem, iż tak po prostu została wychowana ;) A bezdzietne koleżanki? Brak słów.. :D

      Usuń