Cześć Wszystkim!
Dziś post o tym, że ciąża zbliża lub oddala.
Pomyślicie pewnie "Przecież to oczywiste", ale nie chodzi tu o Matki i Ojców, ale o koleżanki czy kolegów.
Chodzi o ludzi, którzy byli blisko i albo się do nas przez ciążę zbliżyli i chcą pomagać, albo o tych, którzy odsunęli się od nas na wieść o waszym największym Cudzie jakim jest Dziecko.
A właściwie to chodzi o moją jedną koleżankę (przyjaciółkę?).
I cały post, cała historia będzie o niej, ale imię jej będzie zmienione, bo wątpię żeby chciała, żeby publikowano prawdziwe :)
Miałam sobie kiedyś koleżankę, taką bliższą, w sumie traktowałam ją jak przyjaciółkę.
Mówiłam jej wszystko, zdradzałam sekrety, spędzałam z Nią naprawdę dużo czasu.
Okazało się jednak po pewnym czasie, że i ja mam coś za uszami w stosunku do Niej, i Ona do mnie tak samo..
Nasze drogi się "rozeszły", o ile tak to można nazwać w tak małym mieście jak to, w którym żyję :D
Nasze rozmowy kończyły się na "Cześć".
Czy tęskniłam?
Na początku trochę tęskniłam, zdarzało mi się, że miałam problem i wykręcałam numer do Niej lub zaczynałam pisać SMS-a.
Ale później zaszłam w ciążę, zaczęły się przygotowania do przyjścia na świat Stasia, byliśmy z M. niesamowicie zabiegani.
Praca, szkoła, papiery, łóżeczko, wózek, ubranka itp. itd. - to wszystko zabierało Nam całe dnie, najzwyczajniej w świecie nie miałam czasu myśleć.
Wszystko musiało być dla mojego Syna dopięte na ostatni guzik :)
Potem gdy się urodził były kolki, płacz mój i Jego, również wiązało się to z brakiem czasu.
I któregoś dnia po prostu pomyślałam : "A napiszę do Niej"
Wyszłyśmy, rozmawiałyśmy bardzo zdawkowo - "Tak", "Nie", "Fajnie", "Źle" - coś w tym stylu, rozumiecie?
Znów straciłyśmy kontakt.
Ostatnio byłyśmy na spacerze, ja, Ona i Staś.
Nawet fajnie było, pogadałyśmy, ale później ja poszłam do domu, Ona do chłopaka i kontaktu na 2 tygodnie znów nie było.
Kurczę, nie wiem czy to przeczucie, czy co to, ale wracając od okulisty pomyślałam o Niej, napisałam SMS-a, wyszłyśmy na ławeczkę (tą jedną z ulubionych, które długo się pamięta!) i powiedziała mi, że jest w ciąży!
Co?! Jak grom z jasnego nieba! Ona? Ona, która nigdy dzieci mieć nie chciała?
Ona, która miała tyle planów na przyszłość? I będzie musiała z nich zrezygnować lub przełożyć je w czasie na rzecz dziecka.
Zrobiło mi się co najmniej dziwnie.
Obie miałyśmy inne plany, inne marzenia, a nagle wyszedł ten cud - Dziecko!
Widziałam, że jest załamana, chciałam jej pomóc.
Pomóc za wszelką cenę!
Pomyślałam, że to dla nas znak, aby znów odnowić kontakt i być dla siebie nawzajem wsparciem.
Następnym razem, gdy się z nią widziałam była już szczęśliwsza, opowiadała mi o swoich planach z uśmiechem na twarzy, a nie ze łzami w oczach.
Zrozumiała, że Dziecko to nie koniec świata, że Ono daje szczęście, a nie smutek.
A ja zrozumiałam, że fajnie mieć kogoś takiego przy sobie.
Połączyła nas ciąża i mam nadzieję, że już tak zostanie.
Że nie urwie nam się kontakt, że nie pokłócimy się "na śmierć i życie" (:D).
Że nasze Dzieci będą się razem bawiły w piaskownicy, pójdą razem do przedszkola czy do szkoły.
Że będą zawsze mówiły, że byłyśmy (I JESTEŚMY!) zgranym duetem.
DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE JESTEŚ!
I MAM NADZIEJĘ, ŻE TAK ZOSTANIE!
Wiem, że czytasz tego posta i uśmiechasz się sama do siebie.
I tak ma zostać!
Będziemy ekstra mamuśkami, znaczy ja już jestem, a Ty będziesz w listopadzie!
Trzymaj się, pamiętaj, że zawsze jestem do Twojej dyspozycji, chętna i gotowa do pomocy! ♥
Zapraszam do czytania mojego bloga, komentowania, obserwowania i zapraszam również na mój Instagram ♥
Jeśli chcielibyście się ze mną skontaktować, zapytać o coś lub zapodać mi jakiś pomysł na posta, to zapraszam tutaj : zielonookamama@gmail.com :)
Potem gdy się urodził były kolki, płacz mój i Jego, również wiązało się to z brakiem czasu.
I któregoś dnia po prostu pomyślałam : "A napiszę do Niej"
Wyszłyśmy, rozmawiałyśmy bardzo zdawkowo - "Tak", "Nie", "Fajnie", "Źle" - coś w tym stylu, rozumiecie?
Znów straciłyśmy kontakt.
Ostatnio byłyśmy na spacerze, ja, Ona i Staś.
Nawet fajnie było, pogadałyśmy, ale później ja poszłam do domu, Ona do chłopaka i kontaktu na 2 tygodnie znów nie było.
Kurczę, nie wiem czy to przeczucie, czy co to, ale wracając od okulisty pomyślałam o Niej, napisałam SMS-a, wyszłyśmy na ławeczkę (tą jedną z ulubionych, które długo się pamięta!) i powiedziała mi, że jest w ciąży!
Co?! Jak grom z jasnego nieba! Ona? Ona, która nigdy dzieci mieć nie chciała?
Ona, która miała tyle planów na przyszłość? I będzie musiała z nich zrezygnować lub przełożyć je w czasie na rzecz dziecka.
Zrobiło mi się co najmniej dziwnie.
Obie miałyśmy inne plany, inne marzenia, a nagle wyszedł ten cud - Dziecko!
Widziałam, że jest załamana, chciałam jej pomóc.
Pomóc za wszelką cenę!
Pomyślałam, że to dla nas znak, aby znów odnowić kontakt i być dla siebie nawzajem wsparciem.
Następnym razem, gdy się z nią widziałam była już szczęśliwsza, opowiadała mi o swoich planach z uśmiechem na twarzy, a nie ze łzami w oczach.
Zrozumiała, że Dziecko to nie koniec świata, że Ono daje szczęście, a nie smutek.
A ja zrozumiałam, że fajnie mieć kogoś takiego przy sobie.
Połączyła nas ciąża i mam nadzieję, że już tak zostanie.
Że nie urwie nam się kontakt, że nie pokłócimy się "na śmierć i życie" (:D).
Że nasze Dzieci będą się razem bawiły w piaskownicy, pójdą razem do przedszkola czy do szkoły.
Że będą zawsze mówiły, że byłyśmy (I JESTEŚMY!) zgranym duetem.
DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE JESTEŚ!
I MAM NADZIEJĘ, ŻE TAK ZOSTANIE!
Wiem, że czytasz tego posta i uśmiechasz się sama do siebie.
I tak ma zostać!
Będziemy ekstra mamuśkami, znaczy ja już jestem, a Ty będziesz w listopadzie!
Trzymaj się, pamiętaj, że zawsze jestem do Twojej dyspozycji, chętna i gotowa do pomocy! ♥
Zapraszam do czytania mojego bloga, komentowania, obserwowania i zapraszam również na mój Instagram ♥
Jeśli chcielibyście się ze mną skontaktować, zapytać o coś lub zapodać mi jakiś pomysł na posta, to zapraszam tutaj : zielonookamama@gmail.com :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz